Kolejne dni mijały dość dziwnie. Niby wszystko w nich było jak zawsze. Wstawałam rano, szłam do szkoły, próbowałam się skupiać na lekcjach, rozmawiałam ze znajomymi, wracałam do domu, uczyłam się, rozmawiałam z bratem i tatą i spałam. I tak dzień w dzień. Jedynymi atrakcjami było usłyszenie szkolnych ploteczek czy otrzymanie dobrej oceny. Nawet fakt, że Nick zaczął spotykać się z chłopakiem z innej szkoły nie zrobił na mnie wrażenia. Wszystko stało się dla mnie totalnie obojętne.
Jedyne na co codziennie czekałam z niecierpliwością, to Jamie. Na każdej przerwie szukałam go wzrokiem. Chodziłam od akacji do parkingu, ale nigdzie go nie było.
Miałam w głowie milion pomysłów, jak go odnaleźć. Mogłabym pobawić się w detektywa. Może nawet okazałoby się, ze przetrzymuje go jakiś zły doktor. Uwolniłabym go i została bohaterem, a w nagrodę otrzymałabym...
-Panno Grewal!- Z rozmyślań wyrwał mnie donośny głos pani Entyod- Może powie nam pani jak rozwiązać równanie o którym rozmawiamy prawie całą lekcję, której tak panienka uważnie słucha.
-Um, nie jestem pewna. Może trzeba najpierw pomnożyć?
-Eh skup się dziecko- nauczycielka odwróciła się przodem do tablicy i zaczęła pisać jakieś liczby tłumacząc nam co robi. Odsunęłam myśli o Jamiem na bok i starałam się udawać, ze nadążam za tokiem lekcji.
Gdy zadzwonił dzwonek na długą przerwę wstałam z cichym westchnieniem. Miałam ją dziś spędzić całą sama, bo Nick dzisiaj zerwał się na cały dzień, a nie mam najmniejszej ochoty siedzieć z resztą i słuchać dziwnych opowieści. Wrzuciłam książki do torby i ruszyłam w kierunku drzwi. Ledwo przekroczyłam próg, a ktoś zakrył mi dłońmi oczy i pociągnął w stronę ciemnego zaułka. Chciałam krzyknąć, ale napastnik mnie wyprzedził i zakrył mi usta. W panice zaczęłam przypominać sobie wszystkie lekcje samoobrony, ale nim zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch odzyskałam wzrok. Kilka razy mrugnęłam by przyzwyczaić oczy do ciemnego światła. Przede mną stał Jamie z głupkowatym uśmiechem na twarzy. Ubrany był w poszarpaną koszulkę bez rękawów i czarne rurki z dziurami na kolanach. Jego umięśnione ramiona pokryte były rozmaitymi tatuażami. Spojrzałam mu prosto w rozbawione oczy.
-Już zgwałciłaś swojego porywacza wzrokiem.
-Oh, zamknij się- warknęłam na niego i zmierzyłam szybko wzrokiem-Czego chcesz?
-Woah, jaka niemilutka. To nie podobne do Ciebie Igo.
-A skąd możesz wiedzieć co jest do mnie podobne?
Z twarzy chłopaka znikło całe rozbawienie. Jego złote oczy pociemniały wpatrując się we mnie intensywnie. Wzięłam głęboki wdech.
-Masz racę, nie mogę wiedzieć. -spojrzał w dół jednocześnie przeczesując dłonią jasne włosy- Co robisz?
-Aktualnie stoję i zastanawiam się o co ci chodzi
-Mi?- spojrzał na mnie zdziwiony
-Tak. Tobie. Pojawiasz się i jest fajnie, po czym twoim koledzy wydają ci rozkaz i znikasz, a potem znów się pojawiasz i..
-I już nie jest fajnie?
-Sama nie wiem
-Przecież to chciałaś powiedzieć-zrobił krok w moim kierunku, a ja odepchnęłam go ręką
-Nie mów mi co chciałam powiedzieć
-Uwielbiam z tobą rozmawiać-posłał mi ciepły uśmiech. Motyle w moim brzuchu nie dawały mi spokoju, ale coś nie pozwalało mi się uspokoić. Czułam się na niego zła chociaż wcale go nie znałam. I nim zdążyłam się zastanowić palnęłam najgorsze pytanie jakie w całym moim życiu mogłam- Chcę cię poznać, Jamie.
Jego oczy zabłysły. Widziałam, że się waha. Przez chwilę patrzył gdzieś ponad mnie, by po chwili złapać mnie za dłoń i przytaknąć potwierdzająco głową.
Szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę parkingu. Gdy wyszliśmy na dziedziniec staliśmy się celem ludzkich spojrzeń. Jamie obrócił się tylko do mnie i uśmiechnął z rozbawieniem, na co odpowiedziałam mu cichym śmiechem.
-Jechałaś kiedyś na motorze?
-Nigdy.
-A więc dzisiaj będzie twój pierwszy raz.- zręcznym ruchem założył mi kask po czym usiadł na maszynie i poklepał miejsce za sobą- Zapraszam.
Usiadłam za nim przyklejając się do jego ciała. Usłyszałam za sobą ciche szeptanie 'co on wyprawia', ale nie zdążyłam nawet zareagować, bo Jamie odpalił motor i pognaliśmy przed siebie.